Jak często widząc kogoś, kto potrzebuje pomocy, przechodzimy obojętnie? Myślimy, że przecież ktoś inny pomoże”. Ile zajmuje nam podjęcie decyzji o tym, aby komuś pomóc? Na szczęście są wśród nas takie osoby, które robią to bez wahania — druhna Kasia, druh Kamil i druh Mateusz z VII Szczepu Harcerskiego „Zośka” z Kędzierzyna-Koźla bez zastanowienia pomogli i uratowali tym samym krwawiącą kobietę.

Druhna Kasia, druh Kamil i druh Mateusz jechali autobusem, gdy w pewnym momencie zauważyli, że jednej z ich współpasażerek, jak się później okazało 72-letniej pani Marysi, obficie krwawi noga — na szczęście nasi młodzi bohaterowie od razu zareagowali. Zapytani o to, gdzie nauczyli się udzielać pierwszej pomocy, zgodnie odpowiadają, że na zbiórkach!

W pierwszej chwili myślałam, że coś się rozlało, dopiero później okazało się, że jest to krew. Pomyślałam, że trzeba jak najszybciej wyjść z autobusu, żeby można było podać dokładny adres na pogotowiu — mówi druhna Kasia.

Druh Mateusz dodaje, że na początku był w szoku, ale szybko się otrząsną i razem ze swoimi przyjaciółmi zaczął działać!

Wyszliśmy z autobusu i od razu zadzwoniłam na pogotowie. Kamil pomógł mi ustalić, gdzie dokładnie jesteśmy. Postępowaliśmy według tego, co powiedziała nam operatorka: daliśmy nogę na ławkę tak, by była wyżej. Mateusz uciskał ranę skarpetką, bo nie mieliśmy żadnych opatrunków. Później okazało się, że inna pani, która z nami wysiadła miała bandaż, co nam bardzo pomogło — dodaje druhna Kasia.

Młodzi ludzie po całym zdarzeniu byli zdziwieni, że taka sytuacja się wydarzyła, ale i dumni, że udało im się pomóc, że dali radę.

To było niesamowite uczucie móc komuś pomóc, dzięki wiedzy zdobytej na zbiórkach harcerskich —  mówi na zakończenie druh Kamil.
Pani Marysia nie ukrywa swojej wdzięczności w stosunku do dzielnych młodych ludzi. Była bardzo zaskoczona ich postawą!

Jestem im bardzo wdzięczna za to, co zrobili. Nie wiem, co by się stało, gdyby nie zareagowali tak szybko. Byłam pod wrażeniem, że mający około 16, 17 lat młodzi ludzie zachowali opanowanie i postąpili tak dojrzale. Cieszę się, że to właśnie ich spotkałam tego pechowego dnia, ale mimo wszystko ze szczęśliwym finałem – mówi pani Marysia.