Środę rozpoczęliśmy katechezą biskupa Guzdka na kampusie Uniwersytetu Jagiellońskiego od pytania o Boga i o jego miłosierdzie. Kim ten Pan Bóg jest? Co to znaczy, że jest miłosierny? Najważniejszy jest fakt, że sam Pan Bóg daje się poznać. Ale nic o nas bez nas, dlatego wszystko zależy od tego, czy chcesz. Bo ta katecheza była o tym, czy chcę poznać Jezusa. Czy jako harcerz, jako młody człowiek, chcę poznać mojego Boga. Czy jest we mnie chociaż trochę woli, żeby go poznać? Ta wola zależna jest od naszej wiary.

Później wielki entuzjazm z przyjazdu papieża. O 16. wylądował samolot i padły słowa o tym, że przybywa do nas z przesłaniem pogłębienia miłosierdzia.

I to zakończenie dnia na Franciszkańskiej. Przyzwyczailiśmy się do wielkiej radości, do krzyku, entuzjazmu. Papież Franciszek ten entuzjazm zauważył, ale nie ma przypadków. To Duch Święty sprawił, że on wszystkich wyciszył. Zauważył, jak ważna jest cisza w życiu człowieka. Żeby usłyszeć siebie nawzajem, żeby zauważyć się w krzyku i chaosie. Potrzeba ciszy, żeby zauważyć, człowieka, trzeba ciszy żeby zauważyć Boga. Ale nie można zauważyć Boga bez wiary.

Dzisiaj papież zwrócił w tej ciszy uwagę na wiarę człowieka, którego nie ma już pośród nas. Młodego, dwudziestosześcioletniego chłopaka, który umiera na raka. Który jeszcze rok temu był z nami i pracował jako wolontariusz na rzecz Światowych Dni Młodzieży. Dziś już go nie ma, ale pozostało jego dzieło. Pozostała nasza pamięć o nim. Papież przypomniał nam o nim. O zwykłym człowieku, który zostawił nam całą szatę wizualną tego wydarzenia. To, że był z nami obecny uczyniła wiara. Wiara w to, że życie wcale się nie kończy.

Myślę, że tutaj jest fenomen Franciszka. Że on po to wyciszył wszystkich, żeby mogli usłyszeć tego Maćka, którego już nie ma. Ale, przede wszystkim, ta cisza spowodowała wielką modlitwę. Żebyśmy mogli w tej ciszy dostrzec Pana Boga i zapytać samego siebie, czy chcę go poznać. Jeżeli chcesz, możesz mnie poznać. Jeżeli chcesz, poznasz moje miłosierdzie. Jeżeli chcesz, będę przy tobie i z tobą.

Dzisiejszy dzień już się kończy. Kolejny dzień Światowych Dni Młodzieży jest zaakcentowaniem w naszym codziennym życiu, w naszej służbie, obecności miłosiernego Boga. Po to, żebyśmy mieli świadomość, że on jest między nami i my dzięki niemu żyjemy. Dzięki naszym dziełom, jak dzieło Maćka, ale to dzięki naszej wierze mamy kontakt z Bogiem i jesteśmy zjednoczeni z nim i z tymi, których już nie ma.

Dzisiaj trzeba sobie powiedzieć, że to wieczorne spotkanie było naprawdę niesamowite. Bo jest to kontynuacja pewnego dzieła. To robił Jan Paweł II, to robił Benedykt, i teraz na swój wyjątkowy sposób kontynuuje to Franciszek.

Dzisiaj papież Franciszek daje nam przesłanie ciszy. Bo w ciszy można dostrzec Boga. Ale w ciszy od zgiełku tego świata możemy naprawdę być z tymi, których już nie ma. To są rzeczy ponadzmysłowe, do tego potrzeba wiary. O tym dzisiaj mówiliśmy na katechezie. I niech tak zostanie.

hm. Wojciech Jurkowski, Naczelny Kapelan ZHP

13767383_10155174160654466_8927924925928526424_o

fot. Agnieszko Madetko-Kurczab/ZHP

 

Papież Franciszek do zgromadzonych przed Pałacem Arcybiskupów Krakowskich

Dobry wieczór! Bardzo serdecznie was pozdrawiam!

Pozdrawiam Was, widząc w Was tyle entuzjazmu i tyle radości. Ale teraz muszę wam powiedzieć coś, co troszkę zasmuci wasze serca. Proszę was o ciszę. To jest historia życia jednego z was. Maciek Szymon Cieśla miał niewiele więcej niż 26 lat. Studiował projektowanie graficzne i porzucił swoją pracę, żeby stać się wolontariuszem Światowych Dni Młodzieży. To on przygotował wszystkie projekty, obrazy świętych patronów, odznaki pielgrzyma, które teraz tak pięknie ozdabiają miasto. Właśnie w tej swojej pracy odnalazł swoją wiarę. W listopadzie zdiagnozowano u niego raka. Lekarze nie mogli zrobić nic, jedynie amputować nogę. Chciał żyć wtedy, kiedy przyjedzie papież. Nawet miał zarezerwowane miejsce w tramwaju, którym będzie podróżował papież. Zmarł 2 lipca. Wszyscy byli bardzo tym poruszeni z powodu dobra, które przyniósł. Teraz wszyscy w ciszy pomyślmy o tym naszym przyjacielu z naszej ludzkiej drogi życia, który pracował tyle dla tych Światowych Dni Młodzieży. I wszyscy tutaj w ciszy z serca módlmy się. On jest tutaj z nami.

Ktoś z was mógłby pomyśleć, że ten papież przedłuża troszkę ten nasz wieczór.  Ale prawda jest taka, że powinniśmy się przyzwyczaić do dobrych rzeczy i do złych rzeczy. Życie takie jest, kochani młodzi. Ale jest jedna rzecz, o której nie powinniśmy nigdy wątpić. Wiara tego chłopaka; tego naszego przyjaciela, który pracował tyle dla tych Światowych Dni Młodzieży. Wiara zaprowadziła go do Jezusa i teraz jest w niebie, patrząc na nas. I to jest wielka łaska. Również my pewnego dnia go spotkamy. – O, to byłeś ty. Miło Cię poznać.

Problem polega tylko na tym, żeby wybrać dobrą drogę życia.

Podziękujmy Panu za to, że daje nam tak odważnych ludzi, szczególnie ludzi młodych, którzy pozwalają nam iść naprzód w naszym życiu. I nie bójcie się, nie bójcie się! Bóg jest dobry!

Jutro się zobaczymy. Teraz was żegnam. A teraz bądźcie szczęśliwi i radośni, to jest nasz obowiązek – tych, którzy idą za Chrystusem. I proszę, róbcie dużo hałasu w nocy! A teraz przyjmijmy Boże błogosławieństwo.

I tak, jak nauczyliśmy się, kiedy byliśmy dziećmi, przed wyjściem żegnać mamę – zwróćmy się do Madonny, każdy w swoim języku.

Dobranoc! I módlcie się za mnie!