Chcę też wam wyznać coś innego, czego nauczyłem się przez te lata. Napełnia mnie bólem, gdy spotykam ludzi młodych, którzy zdają się być przedwczesnymi „emerytami”. Martwi mnie, gdy widzę ludzi młodych, którzy „rzucili ręcznik” przed rozpoczęciem walki. Którzy się „poddali”, nie rozpocząwszy nawet gry. Którzy idą ze smutną twarzą, jak gdyby ich życie nie miało żadnej wartości. Są to ludzie młodzi zasadniczo znudzeni… i nudni. To trudne, a zarazem jest dla nas wyzwaniem, kiedy ludzie młodzi porzucają swoje życie w poszukiwaniu „oszołomienia” czy też owego wrażenia, że żyją, wchodząc na mroczne drogi, które w końcu zmuszają do zapłaty… i to do zapłacenia wysokiej ceny. Zastanawiające jest, gdy widzisz młodych, którzy tracą piękne lata swego życia i swoje siły na uganianiu się za sprzedawcami fałszywych iluzji (w mojej ojczyźnie powiedzielibyśmy „sprzedawcami dymu”), którzy okradają was z tego, co w was najlepsze.

Te słowa wygłosił papież Franciszek podczas wczorajszego przemówienia skierowanego do młodych. Czy nasi harcerze też dostrzegają ten problem? Co robią, aby nie być „przedwczesnymi emerytami”?

Adam stwierdził, że problem „młodych emerytów” faktycznie jest dosyć powszechny.  Często spotykam młodzież, poszukującą autorytetów. Wybierającą jako autorytet tych, którzy niekoniecznie nimi są. Myślę, że jest to problem, o którym nie mówi się dosyć głośno, bo ciężko się przyznać do złych wyborów, a jeszcze ciężej odnaleźć teraz prawdziwy autorytet – mówi.

Za najważniejsze uważa ciągły rozwój. To chyba jest najważniejsze, aby nie stać, nie przyglądać się, a po prostu działać. Aby poszerzać swoje horyzonty, ciągle poszukuje. Ostatnio stwierdziłem, że warto spróbować jakichś sportów ekstremalnych. Chciałem zobaczyć czy zainteresuje mnie inny sport niż piłka nożna. Próbowałem w tym roku po raz pierwszy żeglarstwa. Może to na początek mało ekstremalny sport, ale już teraz planuję kurs spadochronowy, który będzie dla mnie przełamaniem granic.

Kuba również dostrzega problem. Młodzi ludzie należą teraz do pokolenia „nie chce mi się” – zauważa. Stara się cały czas odkrywać nowe zainteresowania. Od niedawna interesuję się grafiką komputerową. Jednak przede wszystkim staram się rozwijać w kierunku, który mnie kręci, czyli ratownictwa.

Opowiada nam, że bycie harcerzem, a właściwie to co bycie nim ze sobą niesie, wpłynęło na to jak chętnie rozwija swoje pasje. Dzięki ludziom cały czas poszukuję nowych pasji. Ludzie są kluczem do sukcesu w takich sprawach. Poznając ludzi, nabierasz nowych doświadczeń, oni są energetycznym kopniakiem – wyjaśnia.

Dagmara jest niezwykle zaangażowana w działalność harcerską. Jest drużynową, członkiem komendy hufca, działa w referacie wędrowniczym Chorągwi Krakowskiej… Ostatnio zorganizowała nawet pielgrzymkę harcerską do swojej rodzinnej Kalwarii Zebrzydowskiej. To było moje marzenie bo jestem harcerką, urodziłam się w Kalwarii Zebrzydowskiej i zawsze chciałam połączyć te rzeczy – mówi.

Poza harcerstwem ma jedną, wyjątkową pasję. Obecnie kończę studia na Akademii Sztuk Pięknych, na wydziale konserwacji i restauracji dzieł sztuki. W czasie wakacji pracuję przy konserwacji np. pałacu w Ciechanowicach na Dolnym Śląsku. Tam odsłaniamy renesansowe malowidła ścienne, które były ukryte pod warstwami tynku przez wiele lat. Zobaczyć coś co przez tyle lat było ukryte, a potem przywrócić temu świetność, to naprawdę fascynujące – zdradza.

Korzeni swojej pasji plastycznej też upatruje w harcerstwie. Mój pierwszy drużynowy był uzdolniony plastycznie i cały czas wspierał mój rozwój. Czuję, że to był motor, który pomógł mi wybrać tę ścieżkę – dodaje.

Dagmara uważa, że harcerz powinien być człowiekiem aktywnym, który sięga coraz wyżej i stawia siebie wyzwania. Szczególnie wiek wędrowniczy pokazuje, że trzeba służyć i podejmować wyczyn wędrowniczy, czyli coś co nas przekracza – dostrzega. 

Arek robi w swoim życiu bardzo wiele rzeczy. Angażuje się w harcerstwo, ratownictwo, zajmuje się fotografią, prowadzi lokalne warsztaty fotograficzne. Organizuje różne inicjatywy dla osiedli czy miast. Stara się angażować ludzi i zachęcać ich do działania. Pośród tego wszystkiego znajduje czas na jeszcze jedną, niezwykłą pasję – szkolenie młodych nurków.

Razem z moim tatą prowadzimy szkołę nurkowania w Tarnobrzegu. Prowadzimy szkolenia między innymi dla dzieciaków z mniejszych miast i wsi. Uczą się u nas czegoś nowego, zupełnie niespotykanego. My umożliwiamy tym dzieciom spełnienie marzeń i doświadczenie czegoś zupełnie niesamowitego – niedaleko od domu.  Pokazujemy im piękne, podwodne miejsca, świat, który nie jest dostępny dla każdego – opowiada z pasją.

Pomagam mojemu tacie, razem działamy, prowadzimy firmę i szkolimy. Bycie harcerzem pozwoliło mi nie być młodym emerytem. Tu poznałem masę ludzi, którzy są równie, a nawet bardziej niż ja aktywni. To sprawia, że ja sam mam motywację do tego, aby robić coś więcej – podsumowuje.

Misją ZHP jest wychowywanie młodego człowieka, czyli wspieranie go we wszechstronnym rozwoju i kształtowaniu charakteru przez stawianie wyzwań. Pomagamy młodym ludziom nie stać się „przedwczesnymi emerytami”.