Odkąd wstąpiłam do ZHP, uważam, że pełnienie funkcji drużynowego jest kwintesencją i punktem kulminacyjnym w życiu każdego harcerskiego wychowawcy. Dlatego po oddaniu granatowego sznura wielu z nas wpada w czarną dziurę.

Jednak zawsze mam trudności ze zrozumieniem fenomenu instruktora – bezrobotnego. Jest to osoba, która po oddaniu drużyny nie rozwija się, nie pełni żadnej funkcji, nie zdobywa kolejnych stopni i nie szuka swojej harcerskiej ścieżki, stając się wiecznym przewodnikiem.

Mam wokół siebie wielu takich młodych emerytów i z przykrością na nich patrzę: niegdyś, z granatowym sznurem, mogli przenosić góry stając się herosami dnia powszedniego. Po kilku latach ciężkiej pracy na funkcji oddawali ją swojemu następcy, a sami albo znajdowali nowe pole działania, albo popadli w harcerską stagnację lub też odeszli z organizacji, nie widząc w niej miejsca dla siebie. Co poszło nie tak, skoro te dwie ostatnie grupy nadal są, według mnie, bardzo liczne?

Więcej przeczytasz w artykule Agnieszki Bąder w Internetowym Magazynie Wędrowniczym „Na Tropie”